wtorek, 12 kwietnia 2016

Mięsnie potrzebne od zaraz – czyli o tym, co jeść

Witajcie! Mam nadzieję, że korzystacie z wiosennej aury – to naprawdę świetny czas, by wziąć się za siebie i przestać szukać wymówek. Wiosną zawsze mam więcej energii i chęci do działania, czego również i Wam życzę!

Jak zapowiadałem w moim pierwszym na blogu wpisie, najważniejszą kwestią dla mnie jest zbudowanie masy mięśniowej – pięknie wyrzeźbiona sylwetka to mój cel i zamierzam go zrealizować. Jak wiecie, postanowiłem włączyć do swojej diety preparat LARGOMASS. Po tygodniu stosowania nie widzę jeszcze co prawda spektakularnych efektów, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano – potrzeba zatem czasu, by móc się pochwalić fajnymi rezultatami. W każdym bądź razie czuję się bardzo dobrze i nie mam tego przykrego wrażenia, jakie towarzyszyło mi, gdy próbowałem innych suplementów na budowę masy mięśniowej. O tym, jak to wszystko będzie się dalej rozwijać, na pewno Was poinformuję.

Pamiętajcie jednak – i to będę powtarzał niczym mantrę – suplementy mięśni Wam nie zrobią. Dwie najważniejsze sprawy to trening i odpowiednia dieta. Dziś chciałabym parę słów poświęcić na temat tego, co jeść, a czego unikać – o kwestiach związanych z treningiem porozmawiamy sobie natomiast innym razem.

A więc do rzeczy. To, co ląduje na naszych talerzach, ma ogromne znaczenie. Jeśli chcecie zbudować mięśnie, to kluczową rolę w tym kontekście odgrywają nade wszystko białko, węglowadany oraz zdrowe tłuszcze. Rzecz jasna nie wolno zapominać i o innych makroelementach, których potrzebuje nasz organizm, ale te dwa wymienione wcześniej to generalnie podstawa. Zasada jest taka, że nie ma mowy o kamieniu się śmieciowym żarciem. To, skąd pochodzą poszczególne składniki, jest mega ważne.

Najpierw co nieco o białku. Znajdziemy je m.in. w rybach, jajkach, mięsie drobiowym z naciskiem na piersi kurze i indycze, wołowinie, cielęcinie, dziczyźnie, w chudym nabiale oraz w soi. Bezwzględnie unikamy wieprzowiny, wędlin kiepskiej jakości oraz konserw. Co się natomiast tyczy węglowodanów, to najlepiej szukać ich m.in. w warzywach i owocach, kaszy gryczanej, kaszy jęczmiennej, razowym pieczywie, brązowym ryżu, otrębach i naturalnym miodzie. „Złe” węglowodany pochodzą m.in. z białego pieczywa, smakowych serków i jogurtów, ze słodyczy, dżemów oraz wypieków. Przyznam szczerze, że gdy rozpoczynałem przygodę ze zdrowym stylem życia, najtrudniej było mi zrezygnować ze słodyczy, aczkolwiek konsekwencja w działaniu jest w stanie zdziałać istne cuda. Da się to rzucić – tylko trzeba mocno chcieć. No i jeszcze tłuszcze nam zostały. Tu z pomocą przychodzą m.in. tłuste ryby, oliwa z oliwek, awokado, olej lniany, siemię lniane, tran oraz żółtka jajek. Unikać musicie zwierzęcych tłuszczów nasyconych, margaryn itp.

Wskazane jest wykluczenie z jadłospisu – lub drastyczne ograniczenie – smażonych potraw. Zamiast smażyć mięso lepiej je ugotować czy upiec z jakimiś fajnymi przyprawami. Być może na początku ciężko będzie się rozstać z ukochanym schabowym, ale nic się samo nie zrobi. Poza tym takie zmiany są dobre – tym pozytywnym akcentem kończę i do zobaczenia! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz